niedziela, 1 czerwca 2014

#23

                                   * Oczami Olivii *

- O-o-olivia? - wyszeptała moja mama. - Chodź do mnie,  skarbie.
Przyciągnęła mnie do siebie i zamknęła w szczelnym uścisku. Czułam na ramieniu jej łzy.  Co jak co, ale takiej reacji się nie spodziewałam. Dlatego też dopiero po chwili odpowiedziałam na jej gest.
- Mamo, nie płacz.
To dziwne. Osoba, która ignorowała mnie całkowicie przez ostatnie półtora roku, zaczęła płakać, kiedy mnie zobaczyła. 
- Muszę płakać,  kochanie, nie wiem, co jest powodem twojego powrotu, ale strasznie się cieszę,  że wróciłaś. Wiem, byłam złą matką,  ale chciałam cię przeprosić. To nie tak, że zależało nam tylko na pieniądzach, ale za bardzo przęjęliśmy się tą kwestią,  przepraszam. Kocham cię i chcę,  żebyś o tym wiedziała. - mówiła, wtulona w moje ramię.
Zatkało mnie. Naprawdę,  nigdy bym się tego po niej nie spodziewała.  No bo chwila, ma rację. Nie była idealną matką,  nie jest i pewnie nie będzie. Nie zależało jej na mnie, tylko na tym, co zarobię, jak im się przydam materialnie. Nie liczyło się to, co czuję. A teraz? Mówi,  że mnie kocha. Nigdy wcześniej nie usłyszałam od niej tego słowa. Nigdy.  A tu proszę,  pojawiam się nagle po ponad roku i mnie kocha. Nie wierzę w to, że tak szybko się zmieniła. To wręcz niemożliwe.
- Mamo, ja... - nie wiedziałam,  co jej powiedzieć.  Też cię kocham? To zdecydowanie nie wchodziło w grę. Nie teraz.- Ja nic nie rozumiem.
- Wejdź,  Olivia. Opowiem ci, co się działo,  może zrozumiesz.

                                              * * *

Odrzuciłam kołdrę na bok i położyłam się na łóżku. Podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową i naciągnęłam na siebie pierzynę. Dawno tu nie spałam.
Tak naprawdę, to nadal nie wierzę,  że jestem w tym miejscu. Po tak długim czasie, kiedy sądziłam,  że nie mam rodziców,  okazało się to błędem.  Kochają mnie, a to wszystko,  co było kiedyś,  to tylko jedno, wielkie nieporozumienie. Zależało im na mnie. Przynajmniej mamie. Nie wiem, co z tatą.

- Opowiesz mi? - spytałam mamę.
Kiwnęła głową,  ale nie zaczęła mówić.  Wyglądała na zmęczoną. Miała podkrążone oczy, jakby nie przesypiała nocy. Martwiła się czymś, albo kimś?  Tylko kim?  Bo że mną,  to nie uwierzę. No błagam.
- Wiesz, odkąd wyjechałaś, a tak właściwie,  to uciekłaś, ale to nie jest takie ważne, wiele rzeczy się zmieniło. - zaczęła i zrobiła krótką pauzę. Po chwili podjęła.  - Twój tata rzucił pracębo stwierdził, że nie jest dla niego odowiednia, zaczął częściej wychodzić z domu. Nigdy nie mówił,  gdzie idzie, zresztą,  mnie też to jakoś specjalnie nie obchodziło.  Dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że pieniądze ze wszystkich skrytek w domu, nawet te, które trzymaliśmy w banku, zniknęłyPytałam Toma, [od autorki: tata Olivii] czy wie, co się z nimi stało,  ale zdziwił się tak samo mocno, jak ja. Zaczęliśmy się martwić, wyglądało na to, że ktoś nas okradł. - mama wzięła łyka wody ze szklanki,  którą przyniosła na początku.  - Twój tata chodził do różnych miejsc,  zwykle do tego pub'u, niedaleko twojej dawnej szkoły, pamiętasz?  - kiwnęłam głową. Dobrze wiem, o które miejsce mamie chodziło.  Zbyt często byłam zmuszona przejść obok pijanych facetów, żeby zapomnieć. Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie. - Kiedyśkiedy przyszedł, powiedział,  że wie o kogo chodzi, kto jest sprawcą. Pojechaliśmy na policję,  wnieśliśmy oskarżenie,  ale to nic nie dało. Twój tata... On skłamał. Tak naprawdę cały czas mnie okradał, ale bał się przyznać. Zaczął pić, wracał do domu upity, wrzeszczał, parę razy nawet mnie uderzył, ale kiedy tylko trzeźwiał, przepraszał mnie. - jej oczy robiły się ciemne, kiedy odtwarzała w głowie te niezbyt przyjemne zdarzenia.
Bił moją mamę.  Może nawet bije. Fajny ojciec, prawda?
- Ale on nie jest złym człowiekiem, musisz w to uwierzyć. On jest dobry.
Każdy popełnia w życiu błędy, my popełniliśmy wiele. Dlatego wiem, że trudno jest ci nam w tej chwili wybaczyć, ale wiedz, że ja naprawdę żałuję.  Wszystkiego.

                                                 * * *

Obudził mnie płacz.
Kiedy otworzyłam oczy nie od razu powiązałam ze sobą wszystkie fakty, na początku nie miałam nawet pojęcia,  gdzie jestem. Dopiero po chwili to do mnie dotarło.Jestem w domu. W Dublinie. Ktoś płacze. Co?
Momentalnie wstałam z łóżka. Nałożyłam na siebie bluzę,  po czym wyszłam z pokoju. Z tego, co pamiętałam sypialnia rodziców to drugie drzwi po lewej. Nie pomyliłam się.
Na brzegu łóżka siedziała mama w koszuli nocnej,  przyciskając do piersi... Dziecko. Niemowlę.
- Mamo - szepnęłam poruszona. Kobieta zwróciła głowę w moją stronę.  - Ja mam rodzeństwo?
Moja rodzicielka skinęła głową i gestem ręki przywołała mnie do siebie. Odchyliła kocyk z główki dziecka.
- Ma na imię Edith.
Edith.
Mam siostrę.
Odkąd skończyłam osiem lat marzyłam o rodzeństwie, ale rodzicom nie zależało na kolejnej 'gębie' do wykarmienia. Nie chcieli więcej dzieci. A teraz?
Mam siostrę.
Wskazałam na dziewczynkę ręką,  a mama zrozumiała moją niemą prośbę i podała mi dziecko.
Taka lekka. Jestem pewna, że nie waży więcej niż kilogram. Edith. Jest piękna.  Ma takie cudowne, niebieskie oczy... Zupełnie inne, niż ja. Musiała wdać się w mamę,  bo ja mam ciemne po tacie. 
Wyglądała jak anioł.
Zawsze lubiłam dzieci, ale świadomość, że mam małą siostrę... To niesamowite. Moje marzenie z dzieciństwa się spełniło.
Piękna.
- Jest śliczna. - uśmiechnęłam się szeroko. Zmęczenie uleciało ze mnie w przeciągu paru sekund.  Byłam po prostu szczęśliwa.
- Wiem - odparła moja mama. - Urodziła się 8 miesięcy po twoim wyjeździe,  w styczniu skończy rok.
Była w ciąży,  kiedy wyjeżdżałam. Wiedziała?
- Zdawałaś sobie sprawę z tego, że byłaś w ciąży?
- Nie. Dopiero kiedy zaczęłam tyć, poszłam do ginekologa i bum. Twój tata był zły,  bardzo, wtedy pierwszy raz mnie uderzył. - wzięła głębszy oddech. Widziałam, że te wspomnienia wywołują u niej ból.
- Nie musisz mi opowiad...
- Chcę. - przerwała mi. - Wydaje mi się,  że przez to rzucił pracę i wiesz, co się potem działo. Ale odkąd Edith skończyła pół roku jest lepiej, naprawdę. Nawet zajmuje się nią... Kiedy jest w domu. - westchnęła. - Znika. Martwię się. Dlatego cieszę się,  że wróciłaś. Pewnie tylko na jakiś czas, bo domyślam się, że musisz kontynuować studia i tak dalej, jeszcze zatęsknisz za Londynem, zobaczysz. Jak długo zostajesz?
Zaskoczyła mnie nagła zmiana tematu. Mówimy o nich, czy o mnie? Pogubiłam się już,  szczerze mówiąc.  Chcę w ogóle zostać?
- Nie wiem, jeszcze. Masz rację, niedługo wrzesień, nie będę tutaj długo.  Wszystko zależy od was, czy w ogóle mnie chcecie i od innych czynników.  - miałam nadzieję,  że mama nie zauważyła moich zaczerwienionych policzków. Myślałam o chłopakach, a konkretniej, Zayn'ie. Będą mnie szukać?
- Powiesz mi?
Nie spodziewałam się,  że zapyta. Zresztą... Co mi szkodzi?
Pierwszy raz od... Wsumie zawsze, otworzyłam się przed nią. Przed osobą,  ktorej kiedyś nie nazwałabym matką. Osobą,  która przez część życia miała mnie kompletnie w dupie. Tak.
Opowiedziałam jej wszystko. Począwszy od mojego nagłego-nie nagłego wyjazdu, skończywszy na chwili obecnej. Wszystko. Opisałam jej nawet mój pocałunek z Zayn'em, jak się przy nim czuję, miałam nadzieję,  że pomoże mi zrozumieć moje uczucia. Zaufałam jej.
Pytanie tylko, czy dobrze zrobiłam?
- Dużo się z tobą działo.  Emmily... Nie miałam pojęcia, wiem, że dużo dla ciebie znaczyła. - położyła śpiącą Edith na łóżku i przytuliła mnie.
Szczerze? Brakowało mi jej bliskości.
- Już dobrze, mamo, daję radę. - posłałam jej pokrzepiający uśmiech. - Wiesz co myślę? Że go kochasz.
Co?!
- S-s-słucham? Skąd wiesz?
- Myślisz o nim. Zastanawiasz się, czy będzie cię szukał. Znowu myślisz. Tęsknisz. A teraz pewnie trochę żałujesz, prawda? - powiedziała.
- Naprawdę uważasz, że go kocham? - spytałam z niedowierzaniem. Jestem do tego zdolna?
- Może cię nie znam tak dobrze, jakbym mogła, ale to akurat umiem rozpoznać. Kochasz.
Gdzie ta kobieta podziewała się przez tamtą część mojego życia?! Dlaczego nie zachowywała się tak przedtem?
Taka pomocna, wyrozumiała.
Gdzie?!
- Chyba masz rację. - szepnęłam.
Czułam to. Czułam w sobie uczucie, które tłumiłam w sobie od dłuższego czasu, a teraz, pod wpływem słów mojej mamy, wydostało się na zewnątrz.
Miłość.
Pierwszy raz się zakochałam. W kimś idealnym. Pięknym.
Kocha mnie.
- Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie pojadę ot tak do Londynu, dopiero co wyjechałam...
- Jak to nie? - mama spojrzała na mnie z błyskiem w oku. - Jutro rano wyjeżdżasz, w sumie to już dzisiaj.
- Co? A-ale co z tobą,  Edith, tatą? 
- Wytrzymaliśmy bez ciebie tyle czasu, to wytrzymamy dalej. Tym bardziej, że teraz możemy do siebie dzwonić. Wyjeżdżasz. - widziałam radość w jej oczach. Musiała cieszyć się tym, że jesteśmy pogodzone.
Kocham ją. Tak, mogę to śmiało  powiedzieć. Tej nocy dużo do mnie dotarło.

                              * * *

Wstałam o ósmej, żeby nie spóźnić się na samolot, który miałam na dziewiątą trzydzieści. Mama nie żartowała, sama zarezerwowała mi bilety, zapłaciła za nie.
Cieszę się, że w pewien sposób odzyskałam rodzinę, a nawet powiększyłam ją. Poza tym, zrozumiałam parę rzeczy, w tym jedną, bardzo, bardzo, bardzo ważną.
Kocham go.
Kathy na tę wiadomość zareagowała entuzjastycznie, co w sumie mnoe cieszy. Dobrze, że nie jest bardzo do niego negatywnie nastawiona, bo nie byłoby miło. Oczywiście nie była zadowolona z faktu, że wyjeżdżam, ale obiecała, że kiedy tylko wróci do Londynu, spotkamy się.
- To do zobaczenia,  mamo - odwróciłam się w stronę rozdzicielki z uśmiechem. Przytuliłam ją mocno. - Pa, mała - ucałowałam Edith w czoło.
- Papa, kochanie - mama odwzajemniła mój uśmiech i cmoknęła mój policzek. - Powodzenia z Zayn'em. - zażartowała.
- Dzięki - wyszczerzyłam się w jej stronę. - Pa, jescze raz, dzięki za wszystko. Do zobaczenia! - krzyknęłam przez ramię, kiedy szłam już w stronę odprawy. Zobaczyłam jeszcze jak macha mi na pożegnanie, po czym straciłam ją z oczu.
Nie płakałam, nie przywiązałam się do niej na tyle, ale było mi smutno. Trochę. Z drugiej strony cieszyłam się, że zobaczę chłopaków i może przy odrobinie szczęścia Dan z El. Tęskniłam za nimi jak cholera. O pewnym brunecie nawet nie wspominając.
Żegnaj Dublinie,  witaj Londynie.

                             * * *

Zapłaciłam taksówkarzowi za jazdę i stanęłam przed bramą.
Mam wielką nadzieję, że są w domu. Jeżeli ich nie będzie, to nie wiem co z sobą zrobię. Trudno, muszę spróbować.
Serce biło mi jak oszalałe, kiedy naciskałam na dzwonek. Podwoiło swoją prędkość - co wydawałoby się niemożliwe - kiedy brama powoli zaczęła się otwierać. Denerwowałam się. Strasznie.
Chwyciłam rączkę walizki i żwawym, acz niepewnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych domu (willi, nie oszukujmy się) One Direction.
Zapukałam w drzwi i wstrzymałam oddech. Uda się?
Dejá vú.
Zamek szczęknął i moje oczy ujrzały najpiekniejszego mężczyznę na ziemi. Zayn'a Malika. Anioła.
Ochota zanurzenia ręki w jego włosach i ponownego poczucia na sobie jego oddechu była tak wielka, że nie potrafiłam jej w sobie stłumić. Rzuciłam torbę na ziemię i przyciągnęłam chłopaka do siebie. Przytuliłam go tak, jakbym nie widziała go bardzo długo. Moją rękę zanurzyłam w jego włosach tak, jak zawsze chciałam.
- Olivia, co ty t...
Nie dałam mu dokończyć. Zakryłam mu usta drugą ręką i wspięłam się na palce.
- Kocham cię. - szepnęłam prosto do jego ucha.

***

HEJO :3
Podoba się?!
Mam nadzieję :3 Chyba długo na to czekałyście, haha ;))

WIEM, MAŁY POŚLIZG CZASOWY, SORRY ♥

Bardzo dziękuję tym, którzy polecili mojego bloga, naprawdę, dzięki ;*

Już się nie przejmuję komentarzami i tak będę pisać xd Ale byłoby miło ;)

Więc:
KOMENTUJCIE, MISIE x

Mary ;*

+ Sorry za błędy x

7 komentarzy:

  1. To było genialne !!!! Rozmowa z mamą i wgl, taka dorosła psychologia xP
    Ostatnia scena jak mogłaś, no tego to już ci nie wybaczę :* Mogę się założyć, że teraz kiedy ona wyzna mu miłość, to na początku będzie okey, ale potem już tylko gorzej i znowu nie będą razem :( No, ale w końcu to ma być historia nie idealna, jak bajka, tylko realistyczna, choć i tak jest baśnią, no bo kto by o tym nie marzył ....

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra zdecydowanie dodaję i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :* I ta genialna rozmowa z mamą. Było świetne i nie mogę się doczekać kolejnego... Życzę weny kochana:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocha go !! W końcu się sama do tego przyznała i wróciła :D genialny *.* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie ♥ Matko xd juddhjjfjdkdkejfvjrjf Następny ma być dziś!!!, Albo jutro! :D A kolejny za tydzień w sobotę bo to akurat na moje urodziny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. prosze Cie dawaj następny ! Ja chce wiedzieć co on odpowie jej i wg csdujvnjkvsdjk ♥ Kocham <333333

    OdpowiedzUsuń
  7. NARESZCIE!!! Wreszcie go pokochała!!! Jestem ciekawa jak zareaguje na to Malik. Mam nadzieję że wreszcie będą razem! Weny kochana! I już nie długo kolejny rozdział u mnie :)
    Nika

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarze :))
Pamiętajcie, że każdy komentarz daje motywację! ♥

Szablon by S1K