sobota, 23 sierpnia 2014

#26

                 * Oczami Olivii *

Wygładziłam dłonią sukienkę i jeszcze raz przejrzałam się w lustrze. Kreacja, którą miałam na sobie w żadnym wypadku nie przypominała tych, jakie nosi Amy. Krótkie, czarne, obcisłe.  Wzdrygnęłam się na samą myśl o mnie w takim... Czymś. Moja sukienka jest zwykła; w kolorze pudrowego różu, trochę przed kolana. Bez żadnych wymyślnych dodatków. Jedynie lekko zwężana w talii.
Zayn miał przyjechać po mnie na 18, więc powinien zaraz być. Uśmiechnęłam się do mojego odbicia w lustrze. To będzie miły wieczór, ja, restauracja i mój książę z bajki.
- Olivia, gotowa? - usłyszałam jego głos i spojrzałam na zegarek. 18.00. Nie ma co, punktualny z niego chłopak.
- Tak, chwila!
Założyłam szpilki na nogi, chwyciłam torebkę i zbiegłam po schodach.
Równo skrojony garnitur i do tego granatowy krawat świetnie komponowały się z jego wysportowaną sylwetką.
- Wow - powiedzieliśmy równocześnie, a na nasze twarze wtargnęły uśmiechy. Zayn splótł nasze dłonie i pociągnął mnie do samochodu.
- Proszę, proszę, jaki z ciebie gentelman - powiedziałam, kiedy Zayn otworzył mi drzwi.
- Dla ciebie wszystko - mrugnął do mnie chłopak.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy przed siebie. W radiu leciała akurat moja ulubiona piosenka. Zaczełam nucić, po chwili dołączył do mnie chłopak.  Nucenie przerodziło się w głośny śmiech i tak dotarlismy do restauracji. Zayn po raz kolejny otworzył mi drzwi, a ja podziękowałam mu skinieniem głowy. 

***

Kolacja minęła nam tak, jak chciałam. Było idealnie. Bez żadnych zbędnych spin, kłótni, czy nieporozumień.
Zayn zachowywał się jak prawdziwy gentelman, zaczynałam się nawet zastanawiać, czy wszystko z nim w porządku. On nigdy taki nie był, aż tak kulturalny i wychowany. Chociaż z drugiej strony, nie mogę powiedzieć,  żeby mi to przeszkadzało.
To urocze.
- Oliv?
- Hm? - odwróciłam głowę w jego stronę. Właśnie wychodziliśmy z restauracji, kiedy Zayn gwałtownie się zatrzymał. Patrzyłam na niego zaintrygowana.
- Masz ochotę na spacer? Chcę ci coś pokazać - spytał. Czy ja czułam w jego głosie niepewność? Nie wiem. Być może, tylko dlaczego? Zaśmiałam się w duchu. Przecież mu nie odmówię.
- Jasne, czemu nie - uśmiechnęłam się, a chłopak odetchnął z ulgą. - Coś by się stało, gdybym jednak nie chciała pójść?
- Cóż... Musiałbym zaciągnąć cię tam siłą - jego twarz rozjaśnił piękny uśmiech. Zaśmiałam się z jegi żartu.
- Nie byłbyś w stanie, Malik.
- Założymy się?
Spojrzałam na niego spłoszona. O co mamy się zakładać? Ten błysk w jego oku powinien dać mi do myślenia, ale nie. Ja oczywiście tkwiłam dalej w tym samym miejscu i nie ruszyłam się nawet o milimetr. Powinnam była uciekać, bo w ten sposób tylko ułatwiłam Zayn'owi chwycenie mnie w pasie i przerzucenie sobie przez ramię.
- Zayn, stój! - krzyknęłam, kiedy zaczął biec przez park ze mną na plecach.
- Nie - zaśmiał się tylko i przyśpieszył.
- Jesteś szalony - szepnęłam mu do ucha i zachichotałam. Nie mogłam uwierzyć, że mulat biegnie ze mną na plecach przez park, to było nienormalne, ale z drugiej strony śmiałam się serdecznie z min osób, które mijaliśmy.
- Jestem szalony, ale...?
- Ale właśnie to w tobie kocham - dokończyłam, składając całusa na jego policzku. - A teraz już mnie puść, idioto.
Zareagował niemal natychmiast.
- Dziękuję.
Wygładziłam lekko sukienkę i rozejrzełam się dookoła. Otworzyłam usta ze zdumienia.
- T-to j-je-est... - nie byłam wstanie wydusić z siebie słowa. To było niesamowite.
Zrobiłam krok do przodu, potem drugi. Wychyliłam się lekko do przodu i chłonęłam wzrokiem wszystko to, co widziałam. A widziałam wiele.
Światła. Mnóstwo świateł. Domy, budynki, wszytko to oświetlone, ale mimo wszystko pochłonięte przez ciemność. W oddali ciągle kręcące się London Eye. Chciałam wychylić się jeszcze bardziej, ale nie pozwiliła mi na to ręka Zayn'a, zaciskająca się na moim biodrze.
- Nie próbuj skakać - powiedział.
Odwróciłam się do niego. W jego oczach widziałam strach. Że skoczę tak, jak już raz próbowałam to zrobić. Że tym razem nie zdąży. Dejá vú. Wszystko wydawało się takie same, oprócz jednego, istotnego faktu. Nie miałam zamiaru.
- Nie chcę. Jestem szczęśliwa.
- To dobrze. Bo inaczej musiałbym skoczyć za tobą.
Przytuliłam się do niego, a Zayn oparł brodę na mojej głowie. Byłam naprawdę szczęśliwa.
- Co to za miejsce? - spytałam cicho. Nie chciałam psuć tej magii, która w nas siedziała w tej chwili. - Nigdy wcześniej tu nie byłam.
- Za parkiem jest górka, weszliśmy na nią. Z parku wydaje się taka mała, ale tak naprawdę jest wyższa, przynajmniej góruje nad miastem. Znalazłem to miejsce, kiedy... Kiedy nie się dogadywaliśmy. - czułam, że się uśmiechnął. - Przychodziłem tu każdego wieczora. Znam je jak własną kieszeń. Tam, w tyle, jest nasz dom, widzisz? - podązyłam wzrokiem za linią wskazywaną przez jego dłoń i faktycznie. Coś tam było. Kiwnęłam głową.
- Jeszcze nigdy nie widziałem tutaj nikogo innego.
Nasze miejsce. Nasze.
- Pięknie tu.
- Wiem.
Chłonęłam to, co mogłam. Próbowałam zapisać sobie w pamięci wszystko, całość. Każdy szczegół. Pasowało do siebie niesamowicie. Idealnie. Te wszystkie światła, ciemność, to połączenie... Przez chwilę miałam nawet ochotę zrobić zdjęcie i wstawić na Instagrama, ale zaraz odrzuciłam ten pomysł. Kiedyś przyjdę tu jeszcze raz.
Przez moje ciało przeszedł dreszcz. No tak, stałam na dworze w sukience na ramiączkach i cienkim sweterku. Nie mogło mi być ciepło, pomimo tego, że Zayn ogrzewał mnie dwoimi ramionami. Jednakże, kiedy spytał, czy jest mi zimno, zaprzeczyłam.
- Nie kłam.
Zdjął z siebie marynarkę i zarzucił mi na ramiona.
- A tobie nie bę...
- Shh - uciszył mnie.
Westchnęłam tylko. Uparciuch.
- Zayn?
- Tak?
- Po co właściwie tu przyszliśmy?
Usłyszałam głębokie westchnienie. Czyżby chciał mi coś powiedzieć? Coś złego? Mam się denerwować?
Zaczęłam się trząść. Z nerwów. Dziwne.
- Uspokój się, Olivia. Jak już, to ja powinienem sie denerwować.
Pięknie, ale mnie uspokoił.
- Kochasz mnie? - spytał.
- Co to za pytanie? - przekręciłam się, żeby móc na niego spojrzeć. Miał nieodgadniony wyraz twarzy.
- Po prostu mi odpowiedz.
Westchnęłam.
- Tak, ale nadal nie wiem, jaki to ma związek z tą całą sytua...
- Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną, tak oficjalnie?

***

No to tak. To już ostatni rozdział na tym blogu, nie licząc epilogu oczywiście, który - postaram się - aby był naprawdę długi. Należy Wam się to.
Jeszcze raz chciałam przeprosić za to wszystko...
Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto to przeczyta i skomentuje :)
Kocham Was! <3

Przepraszam za błędy ;)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Przepraszam.

Nie macie pojęcia, jak bardzo mi wstyd. Nie wstawiłam nic od ponad 60 dni, czyli około 9 tygodni, półtora miesiąca.
Strasznie Was przepraszam. Teoretycznie mogę się tłumaczyć tym, że są wakacje i w ogóle. Ale to nie ma sensu. Po prostu mi się nie chciało. Naprawdę przepraszam, ale jak nie mam weny, nie mam pomysłów. Żadnych.
Wiem tylko tyle, że temu fanfiction pozostało niewiele życia. Nie wiem jak to wszystko kontynuować, w głowie mam pustkę. Po prostu nie wiem, co x tym dalej robić.
Obiecuję wam, że do niedzieli pojawi się kolejny rozdział, a potem epilog i koniec. Mam nadzieję, że chociaż ktoś to przeczyta, bo na pewno mało kogo to ff jeszcze obchodzi :)
Do następnego, nie znienawidzcie mnie, proszę ;) ♥

Wasza zła Maryyy c:

Szablon by S1K