piątek, 24 stycznia 2014

#4

         * Oczami Olivii *
- Oliv, oni wszyscy... - kiedy usłyszałam głos Zayn'a straciłam wszelką nadzieję. Mówił tak, jakby to była najgorsza rzecz w jego życiu. Taka, jak na przykład to, że jego rodzina zginęła. A kiedy spojrzałam w jego czekoladowe oczy, zdałam sobie sprawę, że dla niego to faktycznie jest jedna z najgorszych  rzeczy, jakie mogły mu się przytrafić w życiu. Chłopcy są dla niego jak bracia, a z ich śmiercią  jego cały świat runie. Owszem, nadal będzie sławny, ale to będzie też koniec One Direction, a to przecież było spełnienie jego marzeń. Po co mu sława, skoro nie miałby się z kim nią dzielić i nie umiałby się już nią cieszyć? - Nie patrz tak na mnie. Żyją, ale stan ich zdrowia jest krytyczny i z każdą chwilą się pogarsza. - westchnął i ponownie ukrył twarz w swoich dłoniach. Usiadłam obok i położyłam głowę na jego ramieniu. Chciałam go w jakikolwiek sposób pocieszyć. Owszem, cieszyłam się, że ja jestem zdrowa, że nic mi nie jest, że Zayn'owi też nic się nie stało, ale co to za radość, kiedy twoja przyjaciółka leży na sali i razem z lekarzami walczy o swoje życie? No właśnie. Żadna. Miałam tylko nadzieję, że Emmily wyjdzie z tego wszystkiego cała i  zdrowa. Nie byłoby mi łatwo, tym bardziej ze świadomością, że ja jeszcze żyję, a ona już nie.
- Zayn? - szepnęłam, a on zwrócił na mnie swoje brązowe oczęta - Obiecaj mi coś.
- Co takiego?
- Obiecaj, że jeżeli Emmily nie przeżyje...
- Ale Oliv, ona prze...
- Nie przerywaj. - mulat skinął głową.
- Jeżeli Emmily nie przeżyje, to mnie nie zostawisz. Wiem, że jesteś sławny i w ogóle, że jak chłopcy wyjdą że szpitala to media nie dadzą wam spokoju. Ja wiem o tym. Ale proszę, nie zapomnij o mnie... Obiecaj mi to. - Zayn patrzył na mnie i z uwagą wsłuchiwał się w moje słowa. Bałam się jego odpowiedzi. Bo co, jeżeli wolałby o mnie zapomnieć? W końcu dla niego pewnie jestem tą kolejną dziewczyną. Nikim więcej. Nie patrzyłam na niego. Po prostu nie chciałam widzieć jego wyrazu twarzy, kiedy wypowie słowa, które mnie załamią.
- Spójrz na mnie. - powiedział cicho. Nie mogłam się na to zebrać, ale w końcu się przemogłam i spojrzałam w jego hypnotyzujące, czekoladowe tęczówki. Potem już nie mogłam oderwać od nich wzroku. - Czego się boisz? - Zayn musiał zauważyć moje wahanie.
- Boję się, że mnie zostawisz samą, kiedy Em już nie będzie. - odparłam w końcu.
- Po pierwsze : nie zostawiłbym cię, nie w tak trudnym momencie twojego życia. Po drugie : Ona nie umrze, rozumiesz? Nie umrze. Czuję to, a po trzecie : Obiecuję.
- Dziękuję, Zayn. Dziękuję. - nie byłam w stanie powiedzieć nic więcej. Byłam mu ogromnie wdzięczna. Kurczę, my się znamy tak krótko, a ile nas łączy? Gdybym była tu sama, to pewnie już bym wariowała.
Słysząc kroki zbliżające się w naszym kierunku uniosłam głowę. Myślałam, że to lekarz lub pielęgniarka, która powie nam co z Em i  resztą, ale się myliłam. W naszą stronę kroczyły dwie wysokie i szczupłe dziewczyny, o ciemnych włosach.
- Hej, czy wiesz może gdzie leżą -  zaczęła mówić ta wyższa. Zauważyłam, że obie były bardzo zdenerwowane. - chłopcy z  One Direction?
- Hej, tak wiem. O tam. - wskazałam salę na przeciwko nas, a kiedy obie pobiegły w tamtą stronę zawołałam. - Dziewczyny! Wracajcie!
- O co chodzi? - ciemnowłose znów stały obok mnie.
Nie odpowiedziałam, tylko szturchnęłam Zayn'a łokciem. Ten podniósł głowę i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem. Niemożliwe, on chyba nawet nie
zauważył, że z kimś rozmawiałam. Chyba się chłopak załamał...Dziwne, bo zwykle to ja jestem ta słaba, mała, niepozorna. Mimo mojego burzliwego charakteru.
- Podnieś głowę. - szepnęłam.
Malik posłuchał mnie i chwilę potem patrzył na dwie brunetki, które wyglądały na bardzo zdziwone jego widokiem.
- Zayn? Tobie nic się nie stało? Wszystko okej?- pytały zatroskane, a kiedy chłopak pokręcił głową na znak, że wszystko z nim w porządku odetchnęły z ulgą.
- Całe szczęście, że nic ci nie jest. - powiedziała ta wyższa. - Wiesz może co z Li? I resztą?
- Wolałabyś nie wiedzieć, Dan. - powiedział Malik, ale widząc przerażenie w oczach dziewczyny szybko dodał - Nie bój się, oni żyją. Tylko, że, jak mi powiedział lekarz, ich życie jest zagrożone. - chłopak spuścił wzrok.
Tym razem, to ja byłam przerażona. Okej, może i wiedziałam, że ich stan jest krytyczny, ale nie zawsze w takich przypadkach życia nie da się uratować. A co jeżeli Em umrz... Nie, stop! Nie myśl o tym! Zayn znów - nie wiem, który to już dzisiaj raz - schował twarz w dłonie.
- Ja nie wierzę, że to się dzieje. - zaczął mówić,ciszej niż przedtem. - Nie wierzę w to, że jeden głupi błąd lekarzy i mogę ich stracić. Na zawsze. Rozumiecie? Danielle, Eleanor, Olivia?-każdą z nas obdarzył przelotnym spojrzeniem. Zwykle na to pytanie odpowiada się kręcąc głową na znak, że nie, że nie ma się o tym uczuciu żadnego pojęcia, ale my trzy dokładnie wiedziałyśmy co on czuje. Ja mogłam stracić najbliższą mi osobę - moją kochaną, głupiutką, jedyną Emmily. Dziewczyny natomiast - tak, jednak na coś się przydały te godziny spędzone na słuchaniu jak Em nadaje o One Direction, bo dzięki temu wiedziałam, z kim rozmawiam - one mogły stracić chłopaków, osoby, które pokochały i zapewne nie wyobrażały sobie życia bez nich. Bez Louis'a i Liam'a.
- Dobrze wiem, jak się czujesz. - miałam wielką ochotę pogłaskać go po głowie, ale nie wiedziałam, jak by to odebrał, więc po prostu ograniczyłam się do położenia ręki na jego ramieniu. - Dla mnie też to jest cholernie trudne, i dla was pewnie też. - spojrzałam na Eleanor i Danielle.
- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo. - zaczęła El - Obie byłyśmy akurat w Paryżu i spotkałyśmy się na kawie, żeby zadzwonić do chłopców i powiedzieć, że trzymamy za nich kciuki.
- Dzwoniłam do Liam'a chyba z dziesięć razy, ale za każdym razem włączała się poczta. - wtrąciła Dan.
- Ja miałam tak samo. W końcu się dodzwoniłam, ale nie odebrał mój Lou, tylko jakiś facet, a...a kiedy po...powiedział, że chłopcy mie...li wyp...adek to... - El nie wytrzymała i wybuchnęła gromkim płaczem.
- Wtedy od razu wsiadłyśmy w samolot i przyleciałyśmy tutaj. I jesteśmy. - Dan dokończyła za Eleanor i przytuliła ją do siebie. Razem wyglądały jak dwie nieszczęsne sierotki.
- Rzuciłyście dla nich  wszystko... - byłam pełna podziwu dla dziewczyn. - Znam ludzi, którzy nie wróciliby, tylko siedzieli tam dalej, rozwijali karierę i mieli wszystko gdzieś, ale wy takie nie jesteście. Chłopcy mają ogromne szczęście, że was poznali.
- Miło nam słyszeć takie słowa, ale nie wszyscy tak uważają. - Dan posumutniała - Nie masz pojęcia ile jest na nas hejtów.
- Przykro mi, ale w każdym razie Emmily was uwielbiała.
- Emmily Anderson? - El się ocknęła.
- Tak, skąd wiecie? - spytałam zdziwiona. Gdyby Em je znała, to z pewnością - mimo tego, że wtedy jeszcze miałam to gdzieś - widziałabym o tym pierwsza.
- Chwilę, poczekaj. -El zaczęła grzebać w torebce - Proszę, przeczytaj. - dziewczyna podała mi gazetę. - Strona 7.
Otworzyłam czasopismo na podanej mi stronie i zaczęłam czytać :
" Parę godzin temu, przy Arenie O2, gdzie miał się odbyć koncert jednego z najpopularniejszych boysband'ów na świecie - One Direction - miał miejsce bardzo poważny wypadek. Do pokoju, w którym chłopcy mieli spotkania z fankami została zrzucona mała bomba. W związku z wybuchem, pięciu chłopców z One Direction i dwie fanki :
Olivia Howard - studentka prawa na APwL (Akademii Prawa w Londynie), 19 lat oraz Emmily Anderson - studentka malarstwa na ASP (Akademii Sztuk Pięknych), 19 lat zostali przewiezieni do szpitala. Harry Styles, Liam Payne, Louis Tomlinson i Niall Horan - podobnie jak panna Anderson - są w stanie krytycznym. Zayn'owi Malikowi oraz pannie Howard cudem nic się nie stało. Oprócz nich, trzy fanki oraz dwóch ochroniarzy zginęło na miejscu. Rodzinom składamy wyrazy współczucia. Policja wszczęła poszukiwania winnego. Padły podejrzenia, że jest to Charles Winvrey - zbiegły kryminalista - ale nic nie jest potwierdzone. Wszystkie fanki zespołu, są przerażone. Boją się o życie swoich idoli.
"- Będę tu stała, dopóki nie dowiem się, że Niall znowu ma apetyt, Louis pyta o marchewki, Liam nie chce jeść lekarstw łyżeczką, Harry ciągle ma chrypkę, a Zayn szuka lustra. " Mówiła fanka, trzymająca w ręku transparent : " HARRY, NIALL, LOUIS, LIAM! WRACAJCIE DO NAS! ZAYN, JESTEŚMY Z TOBĄ! "
Tak więc chłopcy, trzymajcie się tam, wracajcie do zdrowia, bo są osoby, którym na was zależy! "
Pod spodem, były jeszcze zamieszczone zdjęcia z wypadku, moje i Zayn'a, nieprzytomnych Liam'a, Louis'a i Niall'a, Em na noszach, Harry'ego wnoszonego do karetki i ogólnych zniszczeń jakich dokonał wybuch. Podniosłam wzrok i zorientowałam się, że oni wszyscy cały czas na mnie patrzyli. Dotknęłam policzków i poczułam ciepło. Zawsze tak miałam, kiedy byłam czymś zdenerwowana. Kiedy czytałam wszystko do mnie wróciło. Ten huk, przerażenie, ciemność. Poczułam, że przeszły mnie dreszcze.
- Olivia? Wszystko w porządku? - spytał Zayn. - Jesteś blada.
- Tak, jest okej. Po prostu przypomniały mi się tamte chwile i to mną wstrząsnęło. - siłą woli powstrzymywałam łzy. Nie chciałam płakać. Nie chciałam pokazywać im mojej słabości.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że to na ciebie tak wpłynie. Jesteś pewna, że się dobrze czujesz? Naprawdę okropnie zbladłaś.
- To nie twoja wina, El. Muszę tylko ochłonąć, dajcie mi chwilkę.
Wstałam i zaczęłam chodzić po korytarzu. W tą i z powrotem.
Zauważyłam w kącie fotel. Usiadłam na nim, oparłam brodę na dłoniach i patrzyłam przed siebie pustym wzrokiem. Po chwili powieki same zaczęły mi się zamykać. Walczyłam z sennością, ale nie trwało to długo. Zasnęłam.

                    * * *

- Hej, Olivia - ktoś potrząsnął moim ramieniem. - Obudź się.
- Jeszcze chwilę, zaraz. - nie otwierałam oczu tylko strząsnęłam czyjąś rękę.
- Wstawaj, bo nie powiem ci co powiedział lekarz.
Zaraz, co? Jaki lekarz? Gdzie ja jestem?! Otworzyłam szeroko oczy i podniosłam się, przy okazji przewróciłam Dan, która pochylała się nade mną. Danielle? To ja już wszystko wiem. Ciągle jestem w szpitalu. Jak miło.
- Przepraszam, Dan! Nie chciałam.
- Nic się nie stało - powiedziała, otrzepując się. - Miałaś zamknięte oczy, nie widziałaś mnie. W porządku. - uśmiechnęła się, co zaraz odwzajemniłam.
- O co chodziło z tym lekarzem? - spytałam po chwili.
- Chodź, Zayn ci wszystko opowie. - dziewczyna trochę posumutniała, a ja zaczęłam się bać tego co usłyszę.
Danielle chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę krzeseł. Po drodze zerknęłam przez okno i aż przystanęłam z wrażenia. Artykuł nie kłamał. Pod szpitalem stała masa dziewczyn. Wszystkie wyglądały na zmęczone, ale i bardzo smutne. No tak, boją się o swoich idoli, to zrozumiałe.
- Chodźmy już, dobrze?
- Okej, okej.
Ruszyłyśmy. Doszłyśmy do mulata i brunetki. Ich miny mówiły same za siebie : stało się coś złego.
- Coś si...ę stał...o? - zaczęłam niepewnie.
- Usiądź - polecił mi chłopak i poklepał miejsce obok siebie. Kiedy spojrzałam w jego oczy, nie zobaczyłam nic. On nic w nich nie miał. Były puste. Byłam przerażona. Bardzo. - Posłuchaj. Nie jest mi łatwo przekazać ci tę wiadomość, ale wolę tak, niż gdybyś musiała się tego dowiadywać od pielęgniarki, która i tak niczego konkretnego tobie nie przekaże. - Jak można mnie tak przerażać?! Mówił takim tonem, jakby oni... Jakby ich już nie było. Błagałam w myślach, żeby moje przypuszczenia nie okazały się słuszne. - Zapadli w śpiączkę i nie wiadomo kiedy - i czy w ogóle - się obudzą - powiedział na jednym oddechu.
- Nie... - wyszeptałam. - Nie wierzę.
Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. To wszystko mnie przytłaczało. Najpierw wypadek, teraz to. Czułam, że nie wszystko będzie się działo tak, jakbym chciała, że wszystko się pokomplikuje.

***

Heeej :D
Jak się podobało? Ogółem teraz są takie smutne rozdziały, ale nie martwcie się. To się zmieni C:
Bardzo się cieszę, że coraz więcej osób czyta moje wypociny <33 Dziękuję tym, którzy komentują <333 Nie macie pojęcia jakiego mam banana na twarzy kiedy widzę, że są jakiekolwiek komentarze :** Następny rozdział w pojawi się w poniedziałek. Nie wyrobię się do niedzieli, przepraszam :((  Nie mogłam dodać wcześniej, bo nie chciał się dodać - chyba coś miałam z internetem ;/ Wybaczycie?
Komentujcie! <33

Mary ;*

Przepraszam za błędy :)

6 komentarzy:

  1. Jest extra!! Masz talent dziewczyno! Czekam z niecierpliwością do poniedziałku kochana! Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Smuutny ;( Oni MUSZĄ przeżyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutny, ale i tak go uwielbiam.
    Kocham tego bloga <3

    http://you-make-me-strong7.blogspot.com -zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno ! Jakie ja mam szczęście że m ten blog podałaś ! Jesteś fantastyczna i jak nie dodasz rozdziału teraz to umrę ! ! ! ! Boże jest taki havbwbvlabwvbsvwbvuwbavubjkv. Przeczytałam od początku i nie było sensu komentować więc daję tutaj : twój blog jest WSPANIAŁY ! <3
    Nie wiem co dalej pisać i jak wyrazić to co czuję bo wszystko jest hbWUCB;CUgQAHCNASCLKSb i inaczej nie na się tego opisać ! <333333

    PS. Ja. chce. żeby. Olivia. była. z. Zaynem... + ja też jestem Olivia wiec wiesz xD

    OdpowiedzUsuń
  5. http://onedirection-surprise.blogspot.com/?m=1 <---- Gorąco zapraszam do mnie. Każdy komentarz i każda opinia wiele dla mnie znaczy. (osoby piszące pewnue coś o tym wiedzą :) )
    A co do twojego rozdziału:Bardzo fajny wciągający i wgl :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny jak zawsze, ale strasznie smutny... Obawiam się cały czas, że ktoś przyjdzie z informacją zgonu któregoś z bohaterów... Błagam, nie! ;-;
    Lecę czytać dalej <3
    Chelly

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarze :))
Pamiętajcie, że każdy komentarz daje motywację! ♥

Szablon by S1K