* Oczami Olivii *
- Komu przeszkadzam, czemu tu jesteście, czemu tak wcześnie, najlepiej od początku. - rzuciłam szybko. Byłam strasznie ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi.
- Od początku? Err... - Niall posłał skonsternowane spojrzenie reszcie chłopców. - No dobra. Od początku.
Horan wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Zaczęło się odkąd u nas zamieszkałaś. Uważają, że zaniedbujemy pracę, że bardziej dbamy o ciebie, niż o naszą karierę. Dlatego wymyślili cały ten wyjazd, wyjechałaś, a my mieliśmy na chwilę o tobie zapomnieć i potem wziąć kilkudniowy urlop, żeby cię odwiedzić. Potem stwierdziliśmy, że zrobimy ci niespodziankę i będziemy tu wcześniej, więc przyjechaliśmy. Mieliśmy pokazać ci się dopiero dzisiaj, ale pan Styles musiał wszystko skopać i zobaczyłaś nas wczoraj. Teraz są też wściekli na nas, wieczorem dzwonili do Liam'a i... No są źli. Uważają, że nas psujesz, że nam przeszkadzasz, ale my cię bardzo lubimy i nam na tobie zależy. Niestety nie mamy większych wpływów na ich decyzje. Nie wiemy, co będzie dalej.
- Niall, komu ja przeszkadzam? Kto chce się mnie pozbyć? Mogę z nim jakoś pogadać? - o kogo może chodzić?!
Patrzyli na mnie jak na osobę niedorozwinietą psychicznie. Czy tylko ja jestem aż taka głupia, żeby nie pojąć, o co im chodzi? Najwyraźniej.
- Z nimi nie pogadasz. To Modest. Nie mamy szans. - blondyn odetchnął głęboko.
- Co?!
Modest mnie nie chce.
Modest chce się mnie pozbyć.
Modest mnie nie chce.
Modest chce się mnie pozbyć.Modest mnie, kurde, nie chce!
Nabrałam powietrza w płuca. Niall ma rację, nie mamy szans. Z tego, co opowiadali mi chłopaki Modest jest bezwzględny i zawsze dopnie swego. Tak było z Zayn'em, nie? I tą całą Amy. On jej nie chciał, ale mu kazali i w końcu go złamali. Ze mną będzie tak samo?
- Hej, nie przejmuj się, nie jest tak źle - Liam pogładził mnie po ramieniu.
- Nie, wcale - mruknęłam sarkastycznie i zrzuciłam z siebie jego rękę. - Przede mną nie musicie udawać, wiem, że jest źle, i że odkąd z wami jestem nie układa wam się tak jak przedtem, jestem ciężarem...
- Nie - zaprzeczył szybko Harry. - Nigdy nie wolno ci myśleć, że jesteś ciężarem, Olivia. Bo nie jesteś.
- Ale ja czuję, że jes...
- Nie jesteś - uciął Loczek. - I nie dyskutuj o tym z nami, bo jesteśmy starsi i mądrzejsi. - na jego usta wtargnął lekki uśmieszek.
- Mądrzejsi - pychnęłam. - Jasne. Chwila, ile wy w ogóle macie lat?
- To ty nie wiesz? Każda nasza fanka o tym wi...
- Jeden moment. Nie jestem fanką, pamiętasz? - Lou pokiwał głową. - To jak bardzo jesteście ode mnie starsi?
- Louis ma 22 lata, my z Niall'em i Zayn'em po 20, a Harry 19 - powiedział Liam. wzruszył ramionami.
- Jak bardzo starsi, Hazz? Możesz powtórzyć? - rzuciłam zaczepnie.
- Ugh... Na pewno jestem starszy - wytknął mi język. - Drugi lutego - kurde.
- Musiałeś urodzić się tak wcześnie? 14 lipca - złożyłam ręce na piersi i spuściłam wzrok na kolana.
- Nie moja wina, że jestem starszy i mądrzejszy, kotku - chwycił mój podbródek i pociągnął do góry, żebym musiała spojrzeć w jego zielone tęczówki. - Ze mną nie wygrasz - szepnął.
- To się jeszcze okaże - mruknęłam i strąciłam jego rękę.
Zapadła chwila ciszy. Żadne z nas nie do końca wiedziało, co powiedzieć. Mimo, że żartowaliśmy, czułam, że tak naprawdę nikomu nie było do śmiechu. Modest to poważna sprawa, serio, wiem coś o tym. Mój tata był zamieszany w jakieś coś z nimi... Nie wiem, o co dokładnie chodziło, ale opowiadał mi, tak, mój 'kochany' tatuś mi opowiadał, że trudno się z nimi negocjuje.
Zaczynam się powoli bać.
* * *
"Drogi pamiętniczku! Nie masz pojęcia, co się teraz dzieje w mojej głowie. Mnóstwo różnych myśli, nie wiem, co robić.
Czuję, że psuję im karierę. Odkąd z nimi mieszkam, mieli może trzy wywiady, żadnego koncertu, nie wychodzili na imprezy. Może to wszystko faktycznie przeze mnie? Zaniedbują karierę, nie dbają o nią, bo opiekują się mną.
Muszę coś z tym zrobić. Tylko co, pamiętniczku? Nie mogę przecież ot tak wyjechać i pozwolić im zapomnieć. Chociaż nie, w sumie, to mogę, ale będzie mi ciężko.
Wiesz, oni bardzo szybko uzależniają. Ich śmiechy, pozbawione sensu żarty... Nie wiem, czy dam radę. To trudne, tak jak reszta mojego życia. Nic w nim nie było łatwe. Dzieciństwo bez miłości, dorastanie bez miłości, życie pozbawione prawdziwej miłości, rodzicielskiej. To może wydawać się nic, ale ktoś, kogo rodzina kocha, nie zrozumie tego nigdy. Nigdy.
Potem Emmily... Życie z nią, to było najlepsze, co mi się do tamtej pory przytrafiło, wiesz? Ona jedyna mnie pokochała, a teraz? Teraz jej nie ma. Została mi tylko piątka tych idiotów, których opuszczę, kiedy wyjadę. Bo wyjadę na pewno. Nie mogę narazić sławy najlepszego boys band'u na szwank. Jeżeli straciliby sławę, obwiniałabym się potem całe życie. Muszę odejść, po prostu muszę. Wiem, że będę cierpieć, ale tak będzie lepiej... Na pewno sobie poradzą. Louis ma Eleanor, Liam Danielle, Harry koty, Niall jedzenie, a Zayn... On się poświęca najbardziej, naraża się Modest'owi, bo ma Amy daleko w poważaniu. Muszę odejść, on musi poukładać sobie życie beze mnie.
Ale wiesz co? Ciągnie mnie do niego, jak cholera. Cały czas w mojej głowie siedzi tamten pocałunek, nie mogę się z tego otrząsnąć. Myślę o nim ciągle. Naprawdę, przed oczami mam jego idealną twarz, czekoladowy oczy, pełne usta... Mogłabym namalować jego portret i niczym nie różniłby się od oryginału. Tak bardzo siedzi w mojej głowie. Kiedy tylko o nim pomyślę, nie mogę przestać. Pociąga mnie, pamiętniczku. To źle? Nie wiem, co to za uczucie, nie umiem go rozpoznać, ale nie powiem mu. Nie chcę dawać mu złudnych nadziei, bo co, jeżeli to tylko chwilowe?
Muszę wyjechać."
Włożyłam pamiętnik do szafki i zamknęłam ją kluczykiem. Usiadłam pod ścianą, opierając się o nią plecami. Westchnęłam przeciągle. Czemu to wszystko jest takie trudne?
Usłyszałam pukanie w drzwi.
- Proszę - powiedziałam cicho i zobaczyłam głowę Louis'a wyglądającą zza drzwi.
- Oglądamy film, dołączysz? - spytał.
- Nie, dzięki, oglądajcie sami - odparłam i odwróciłam głowę.
Usłyszałam szczęk zamka od drzwi, pewnie wyszedł. Odepchnęłam z ulgą.
Pozwoliłam wydostać się moim uczuciom na zewnątrz. Łzy zaczęły swobodnie płynąć po policzkach. Ostatnio często płakałam. Moje życie jest pełne głupich spraw, których nie umiem rozwiązać, to dlatego. Tak myślę.
Poczułam silne dłonie, ciągnące mnie w górę, do pozycji stojącej. Szybko otarłam rękawami twarz, chociaż i tak pewnie wszystko widział. Kurde. Myślałam, że już poszedł. Opatulił mnie swoimi ramionami i mocno przytulił. Był ode mnie wyższy, więc ze spokojem oparł brodę na mojej głowie. Zacisnęłam powieki. Ładnie pachniał.
Uwielbiam, kiedy oni mnie przytulają.
Jak odejdę, będzie mi tego brakować.
- Powiesz mi? - powiedział miękko.
- Nie - szepnęłam, a on w odpowiedzi mocniej ścisnął moje ramiona. Będę tęsknić, Tomlinson.
- Idź spać, jesteś zmęczona, jutro pogadamy, dobrze? - odgarnął mi włosy z czoła i potarł czule mój policzek.
- Dobrze - skinęłam lekko głową. Nie pogadamy, Lou. Jutro wyjeżdżam, za bardzo się do mnie przywiązaliście. Podjęłam decyzję.Ale przecież ci tego nie powiem.
W jego oczach widziałam troskę i smutek. On się serio o mnie martwi, muszę wyjechać.
- Dobranoc, mała - uśmiechnął się. Pocałował mnie w czubek głowy i zaczął wycofywać się z pomieszczenia. - Naucz się kochać, on cierpi, proszę - dodał i odwrócił się. Wyszedł.
* * *
Nie mogłam spać. Słowa Louis'a ciągle siedziały mi w głowie.
'Naucz się kochać, on cierpi, proszę'.
Jak to cierpi? Przecież... Nie, on nie może. Kurde, nie! Może jestem ślepa, ale nic nie zauważyłam. Pewnie jestem ślepa, ale w takim razie... To przeze mnie. Gdybym się nie pojawiła w ich życiu, nic takiego by się nie stało. Nie poznałby mnie, nie zakochałby się jak idiota i nie cierpiałby.
Ja naprawdę muszę wyjechać.
Mocno zacisnęłam powieki i starałam się nie myśleć. Poskutkowało, w końcu zasnęłam.
* * *
Czekałam aż przyjadą. Tak dawno ich nie widziałam, minęło chyba pół roku, ale nie żałuję. Musiało tak być.
- Olivia! - odwróciłam się i zobaczyłam biegnących w moją stronę chłopaków. Jak ja cholernie tęskniłam.
- Chłopaki! Matko, tak dawno was ostatnio widziałam... - pochodziłam do każdego z nich i wtulałam się, wciągając w nozdrza ich zapachy.
- Chwila, a gdzie Zayn? - nigdzie go nie widziałam.
- Zayn... Um...
- Co Zayn?! - zaczęłam się denerwować.
- On...
- No wyduś to z siebie!
- Nie żyje - co?! Nie żyje?! Co, kur*a, co?! - Zabił się, bo wyjechałaś.
- Nie, to niemożliwe - upadłam na kolana i zaczęłam płakać. - Nie! Zayn! Nie! Zayn! Nie!
* * *
- Olivia, mała, obudź się, skarbie - poczułam jak czyjaś dłoń klepie mnie po policzku. Bardzo delikatny sposób budzenia, nie ma co. - Obudź się, był tylko zły sen, nic się nie stało.
Chwila, ten głos. Zayn.
Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Jest tu. Stoi przede mną. Żyje.
Jego oczy penetrowały uważnie moją twarz, szukały w niej jakichkolwiek uczuć, ale ja usilnie je w sobie chowałam.
- C-co tu robisz? - wyjąkałam.
- Krzyczałaś, martwiłem się.
- Obudziłam cię? - powiedziałam cicho.
- Nie. Nie mogłem zasnąć. - uśmiechnął się lekko, a jego szczęka rozluźniła się. - Skoro wszystko już w porządku, to chyba powinienem iść - skierował się w stronę drzwi. Momentalnie wstałam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Nie, proszę, zostań. Boję się - wyszeptałam. Naprawdę się bałam. Że mój sen może się ziścić. Muszę mieć go przy sobie. - Mógłbyś... Mógłbyś się ze mną położyć? - przełknęłam ślinę. Przysięgam, przez sekundę widziałam na jego twarzy ten niebezpieczny uśmiech.
- Skoro nalegasz - chwycił moją dłoń. Nasze ręce idealnie do siebie pasują. Nie.
Położyłam się na łóżku, a Zayn obok mnie. Opatulił mnie ramionami, a ja wtuliłam się w jego tors. Był ciepły i tak pięknie pachniał. Jezu.
- Dobranoc, skarbie - wyszeptał mi do ucha i pocałował mnie w skroń.
***
Okej, to tak...
Strasznie, strasznie Was przepraszam. I za to coś u góry i za to, że rozdział jest tak późno. Naprawdę chciałam dodać wcześniej, ale nie dałam rady, wybaczcie x
Myślę, że następny rozdział będzie lepszy, dłuższy i ciekawszy, serio. Będzie się działo ;)))
#20 postaram się dodać w środę, jestem Wam to winna, ale nic nie obiecuję. Jestem trochę do tyłu z materiałem w sql, więc muszę nadrabiać. Przepraszam.
Proszę, pokażcie mi ile Was tu ze mną zostało. Komentujcie, kochane! <3
Kocham Was, nawet, jeśli nie komentujecie, ale jednak wolę, kiedy zostawiacie po sobie ślad ;)
Dobranoc xx
Mary ;*
+ Przepraszam za błędy c:
Powiem tak : jest rewelacyjny :) *.* Zayn zawsze gdy go potrzeba tak jak reszta :) Olivia nie może tak sb pójść .. Nie! Proszę o jednak dobre rozpatrzenie jej wyjazdu :p życzę weny i powodzenia w szkole :)
OdpowiedzUsuńrewelacja !!!
OdpowiedzUsuńja nie wiem co powiedzieć. Jest przepiękny chociaż taki smutny ! Czekam na kolejny strasznie i już nie mogę sę doczekać ! Fantastycznie piszesz ! Czekam czekam czekam ♥♥♥
OdpowiedzUsuńLofki, lofki!!!
OdpowiedzUsuńBuźki =*
Zajebisty jak zawsze. Chce już kolejny!!!! Zapraszam do mnie na #16!
OdpowiedzUsuńchce juz kolejny!!! proszę bardzo....
OdpowiedzUsuńsuper ! chcę już kolejny! :D <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, długi, genialny <33 Wyczuwam zakochanie się Olivi w Zayn'ie, chyba ona już sama to zrozumiała ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny,
Zosia.
Świetny!!! Ale niech Olivia nie wyjeżdża... Czeka na nn ;D
OdpowiedzUsuń