* Oczami Zayn'a *
*parę minut wcześniej*
- Nie wierzę, idę do niej! - krzyczał Styles i wszedł do przedsionka. Zaczął się ubierać.
- Nigdzie nie idziesz! Pamiętaj, co nam mówił Paul! - podszedłem do chłopaka i chwyciłem za ramiona, uniemożliwiając mu w ten sposób jakikolwiek ruch. - Nie możesz.
- Dlaczego?! Bo Paul mi kazał?!
- Styles, ogarnij się. Nie idź - wsparł mnie Li. - Co chcesz jej powiedzieć?
- Że nie mam worków pod oczami - syknął. Patrzyliśmy na niego jak na idiotę. Co? Worków? Hazz wyciągnął telefon z tylnej kieszeni spodni i pokazał sms'a od Olivii.
'Nie jesteś aż takim idiotą, mówisz? Kłóciłabym się, Hazzuś. Idźcie spać, może w końcu pozbędziesz się tych worków pod oczami. Oliv x'
Parsknąłem śmiechem. Harry idiotą? Nieźle, Olivia, nieźle.
- ...i właśnie dlatego tam pójdę - skończył lokers. Spojrzałem na niego zdziwiony. Czy on mówił do mnie? - Nie słuchałeś, prawda? - westchnął, a ja pokręciłem przecząco głową. - Nieważne. W każdym razie idziemy tam wszyscy - nie wiem czemu, ale żaden z nas nie oponował. Zgodziliśmy się mimo tego, że jeszcze chwilę temu byśmy nie poszli.
Jeżeli chodzi o mnie, to złość na Olivię mi przeszła. Zrozumiałem co nieco, większość wyjaśnił mi Liam, i wiem, że muszę dać jej czas. Nie znaczy to jednak, że mam zamiar przestać z nią rozmawiać, dać jej całkowity spokój, o nie. Będę jej pokazywał co czuję jak najczęściej. Chcę, żeby wiedziała, że pomimo 'związku' z Amy to ona jest ważna.
Ubraliśmy kurtki i wyszliśmy z domu.
- Gdybym wiedział, że pada, wziąłbym parasol - mruknął Niall, klnąc siarczyście. Faktycznie, zaczęło padać. Nawet się nie zorientowałem.
- Idziemy w środku nocy do Olivii, która nawet nie wie, że tutaj jesteśmy, tylko dlatego, że pan Styles czuje się urażony. Zabawne, nie uważacie? W dodatku pada.
- Dzięki Louis, że nam to pięknie podsumowałeś - odparł sarkastycznie Harry i zadzwonił do drzwi. Po chwili usłyszeliśmy ciche dźwięki. - Ja mam worki pod oczami?!
*Oczami Olivii *
*jakiś czas później*
- Powiecie mi w końcu co tu robicie, czy nie? - powiedziałam zrezygnowanym głosem. Odkąd Harry wszedł do mojego domu z pretensjami o jego worki pod oczami - a za nim cała reszta, oczywiście - próbowałam od nich wyciągnąć, czemu tu są. Przecież mieli być za dwa, trzy dni, a tu się okazuje, że albo byli przede mną, albo mają super cichy samochód, którego nie słyszałam... - To jak będzie?
- Nie.
- Tylko tyle? Nie? - machnęłam ręką przed oczami Niall'a. - Halo - blondyn nie reagował. Machinalnie wkładał popcorn do ust, wgapiając się w ekran telewizora. Ignorował mnie całkowicie. - Ehh...
Podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę schodów.
- Gdzie idziesz?
- Spać. Normalni ludzie o tej porze śpią, a nie oglądają jakieś bzdury, więc idę spać. Dobranoc, chłopaki.
- To możemy włączyć horror?
- Jak chcecie, ale żebyście mnie potem w nocy nie budzili. Ja śpię.
Mruknęli cicho jakąś odpowiedź, nie odrywając wzroku od powierzchni prostokątnego pudła. Czy oni, przepraszam bardzo, nigdy nie oglądali TV? Kręcąc głową z niedowierzania weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. O dziwo zasnęłam naprawdę szybko.
* * *
Leniwie otworzyłam oczy, przypominając sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Wyjazd ze szpitala, przyjazd tutaj, Dave, Harry, worki pod oczami, horror. Ciekawe, co będzie dzisiaj?
Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, umyłam, zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam szukać jakichś ubrań odpowiednich do dzisiejszej pogody.
- Do twarzy ci w ręczniku - usłyszałam zaspany głos. Tomlinson?!
- Co. Ty. Tu. Robisz. - wycedziłam, akcentując każde słowo.
- Śpię, nie widać? - uśmiechnął się do mnie bezczelnie i penetrował wzrokiem centymetry mojego ciała.
- Ale dlaczego tutaj?!
- Nie wiem, pomyliłem pokoje, bałem się, nie pamiętam!
- Nie pamiętasz? - zbliżyłam się do niego. - Chuchnij - rozkazałam. Lou patrzył na mnie zdezorientowany, ale wykonał polecenie. - Piliście?!
- Tylko trochę - mruknął trochę zawstydzony, oczywiście nie patrząc mi w twarz.
- Mógłbyś na mnie spojrzeć?
- Przecież patrzę.
- Na moją twarz, idioto - łaskawie spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami, unosząc brew do góry. - Dziękuję. A teraz łaskawie wyjdź, chciałabym się ubrać.
- Chyba podziękuję. Ładnie wyglądasz. Poza tym, masz bardzo wygodne łóżko - z jego twarzy ani na chwilę nie zniknął uśmiech. Szeroki uśmiech. Zastanawiałam się do czego on dąży.
- Tomlinson, spieprzaj stąd! Już! - wydarłam się na chłopaka, ale on tylko się ze mnie śmiał. - Nie zrobię wam już nigdy więcej śniadania. To jak będzie?
- Idę, idę. Nie drzyj się tak na mnie - Lou zrobił skruszoną minę. Widok skruszonego Louis'a automatycznie poprawił mi humor - groźba braku śniadania jednak działa na każdego mężczyznę. Ubrałam się i postanowiłam zwiedzić w końcu ten dom, jeżeli nie zrobię tego teraz, to nie zabiorę się do tego nigdy. Wyszłam z pokoju i pierwszym, co rzuciło mi się w oczy był ogromny fortepian stojący po lewej stronie schodów. Jak ja mogłam go wcześniej nie zauważyć? Kręcąc głową przeszłam się po korytarzu. Zastanawiałam się, które pokoje są wolne, aktualnie nie zajęte przez chłopaków. Nie żebym miała coś przeciwko ich widokowi, ale sądząc po ubiorze Louis'a - samych bokserkach - reszta będzie wyglądała podobnie, a znając Styles'a, pewnie jeszcze gorzej. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi pierwszego pomieszczenia po lewej. Rozejrzałam się i kiedy tylko zobaczyłam twarz Liam'a zatrzasnęłam za sobą drzwi. Spokojnie, to był tylko Li, przecież był ubrany. Dlaczego ja się tak denerwuję?!
Poszłam w głąb korytarza. Mój wzrok padł na mahoniowe drzwi obite skórą. Chciałam od razu nacisnąć klamkę, ale zawahałam się. Czy w takim pokoju, z tak specyficznym wejściem, może ktoś mieszkać?
- Mówi się trudno, wchodzę - powiedziałam sama do siebie. Wkroczyłam do pomieszczenia i zamarłam. To... To było coś. Cały pokój obwieszony był zdjęciami, które wisiały na sznurach od ściany do ściany. Przyglądałam się fotografiom i zauważyłam coś niesamowitego. Na każdej z nich był jeden z nich, Niall, Louis, Hazz, Liam i Zayn. Były ułożone chronologicznie, wszystko po kolei, dokładnie ukazywały to, jak dorastali, 'pięknieli'. To wszystko składało się w tak nieprawdopodny widok. Nawet zastanawiałam się, czy nie zrobić temu wszystkiemu zdjęcia, ale stwierdziłam, że będę miała jeszcze mnóstwo czasu.
- Nie możemy jej powiedzieć - usłyszałam głos Niall'a i drzwi zaczęły się otwierać. Rozejrzałam się przerażona po pomieszczeniu i szybko schowałam się za sofą. Mogłabym co prawda pokazać im się, bo przecież to nic złego, że tu jestem, ale z drugiej strony jestem bardzo ciekawa, czego to mi nie mogą powiedzieć.
- Ale Niall, musimy! Jesteśmy jej przyjaciółmi, czy nie? - nie mogłam rozpoznać głosu. Liam? Zayn? - No właśnie. Uważam, że powinna wiedzieć o tym, że nie chcą jej za bardzo. Ja nie chcę kłamać, nie jej. Jeżeli wy nie chcecie, to ja jej mogę powiedzieć.
- Zayn ma rację. To nie fair, że jej nie mówimy. - czyli to był Zayn? Nie chce mnie okłamywać... Nie za bardzo przejęłam się tym, że mnie 'nie chcą', ktokolwiek to jest. Przyzwyczaiłam się. Zabolało mnie raczej to, że nie mówią mi wszystkiego. Ja im jednak ufam. - Ale na pewno chcesz jej to mówić? Lepiej, żeby nie było tak, jak w szpitalu. Stary, musisz załatwić to mówić dyplomatycznie.
Zaśmiałam się cicho. Zayn dyplomatycznie? Jego mina musiała być cudowna. Kto jak kto, ale Louis akurat powinien wiedzieć, że Malik i dyplomacja nie idą w parze.
Nasłuchiwałam uważnie, ale nic więcej nie usłyszałam. Poszli już? Tak bez słowa? Niepewnie podniosłam się do pozycji stojącej i prawie dostałam zawału. W odległości parunastu centymetrów ode mnie stał uśmiechnięty od ucha do ucha Lou.
- Nie strasz, Tommo, proszę.
- A ty nie podsłuchuj.
- Ja wcale nie podsłuchiwa... - nie zdążyłam dokończyć, bo ktoś mi przerwał.
- Nie, wcale - przede mną jak spod ziemi wyrosła pozostała czwórka. Wszyscy przyglądali mi się uważnie.
- Ja przynajmniej nie kłamię!
- A co to było przed chwilą? 'Nie podsłuchiwałam' - przedrzeźniał mnie Harry.
- Matko, dobra, podsłuchiwałam, zadowoleni? - poddałam się. Moje zaprzeczanie i tak nie miało sensu, chłopaki od początku byli na wygranej pozycji.
- Tak! - odparli zgodnie.
- To co robimy teraz?
- Robisz nam śniadanie! - wykrzyknął Niall. No tak, śniadanie.
- Zrobię, ale dopiero kiedy wszystko mi wyjaśnicie.
***
Cześć Wam! ;)
Co sądzicie o rozdziale? Przepraszam za to, że trochę krótszy niż poprzedni, ale ten tydzień miałam zawalony ;/ Następny będzie dłuższy, promise! ;*
Komentujcie! <3
Mary ;*
Przepraszam za błędy :))
Ok. To czekam na nexta z niecierpliwością już no!
OdpowiedzUsuńBuźki =*
O co w tym wszystkim chodzi!? Nic nie rozumiem... Kto jej nie chce? Rodzice? A tak wgl to BOSSKI rozdział ;**
OdpowiedzUsuńPS: Pisz jak najszybciej nexta bo nie wytrzymam!!! ;D
Fajny :) ciekawie mnie co chłopcy jej powiedzą ... Czekam na nn,weny :*
OdpowiedzUsuńudhiweubvuigciweuf <3 mam nadzieje że jej powiedzą ! Rozdział fantastyczny i czekam na następny !!!! KC i bicwufcbisuvbciu <3 Love You baby ! :********
OdpowiedzUsuńUhhhuuuhhh!! Świetnyy!!! Mnie dalej rozwala Harry i jego wory pod oczami.. xD
OdpowiedzUsuńNo nie wytrzymam.
Hmm.. Zastanawiam się tylko co oni tam robią... I gdzie nie chcą Olivii.
Chyba trochę nie ogarniam, prawda?
Teraz czekam aż jej powiedzą o co chodzi, bo sama jestem bardzo ciekawa.
Czy ty zawsze musisz przerwac w tak ważnym momencie?
Tak, wiem, to budzi takie napięcie i w ogóle. ;D
A co do tego Paryżu, Londynu itp.
Tak, aktualnie jestem w Paryżu, na dniach wracam do London City, gdzie aktualnie pomieszkuję.
A to wszystko dzięki pewnej przemiłej, zajebistej, ale jakże wkurzającej czwórce chłopców.
Nie ma to jak trasa z takimi angielskimi dupami.
Więc jeszcze raz: Rozdział mnie zauroczył, kocham go, wielbię i wszystko inne.
Czemu ja tak kocham twój styl pisania?
Apeluję one more time: wydaj jakąś książkę, okej?
Pozdrówki.
PS. Kocham Cię.